W końcu się zebrałam i zrobiłam Szymkowi tablicę do rysowania. Niby już miałam mu kupić, ale całe szczęście nic z tego nie wyszło. Na wielu blogach widziałam tablice robione na deskach, drzwiach od szaf, sklejkach itp., malowane farbą tablicową, ozdabiane "po domowemu". Oto i my mamy. Tablica z drzwi zakupionych w dziale wyprzedaże w Ikei. Lepszej nie mogłabym sobie wymarzyć :)
Tablica wydaje się być strasznie długa na tych zdjęciach, ale to tylko wrażenie, zniknie jak Szymek doczeka się wkońcu mebli.
Co do samej tablicy to dlaczego warto w nią zainwestować.
Wizytując zajęcia z reedukacji zauważyłam, że niemal każde dziecko ma mniejszą lub większą dysgrafię. Niby w dobie komuterów nie jest to, aż taki problem, jednak w pierwszych latach szkolnych dzieci piszą w zeszytach.
Pisanie sprawia im wtedy ogromne trudności, skupiają się głównie na tym, żeby powstala upragniona literka, a cała reszta lekcji, polecenia, zadania umyka bezpowrotnie i zaczynają piętrzyć się problemy.
Jednym z ćwiczeń usprawniących technikę pisania i rysowania jest właśnie "tworzenie" przy tablicy. Dodam, że także lepienie kuleczek z plasteliny, wydzieranie małych kawałków papieru, wysowanie na stojąco, gdy kartka leży na stole, można jeszcze stosować nasadki na długopisy i kredki ułatwiające trzymanie w dłoni.
Aby zapobiec tej sytuacji dzieci jak najwięcej powinny rysować. Gdy jest już na to za późno trzeba rozpocząć zabawę w rysowanie. Zachęcić dziecko do rysowania patykiem po piasku, palcem po kartce, czynności graficznych powinno być jak najwięcej, a czasem powinny przerodzić się w prace plastyczne, koniecznie podziwiane i chwalone.
U maluchów najłatwiej jest wprowadzać od razu dobre nawyki. Czyli korygować uchwyt kredki (najlepiej takich profilowanych trójkątnych), zachęcać do rysowania w pionie czy na stojąco ze swobodnie opadającą ręką.
Tyle mojego wymądrzania się ;)