wtorek, 28 grudnia 2010

Trochę migawek ze świąt i bal z Królikiem

Krótkie te Święta i w rezultacie spędzone bardzo intensywnie. Powoli wracamy do naszego rytmu dnia, ale nie jest łatwo. Mikołaj zaopatrzył nas w nowe zabawki, więc na jakiś czas mamy temat zabaw zadany z góry. Mniej używane zabawki zapakujemy i schowamy na później.

Jak widać zrobiliśmy piknik na kocyku, było picie, no i oczywiście "świeże" klocki.

Później bal z Królikiem. Osobiście lubię piosenki Bebe Lilly, ale Szymek jakoś zupełnie tego nie czuje, jak mu pokazałam teledysk, to nie wiedział o co chodzi. Może to i lepiej bo teledyski nie wydają mi się przyjazne i miłe dla dzieciaków, może dla starszaków przedszkolnych. Szymek lubi Fasolki :) Wujcio wariatuńcio, szczotka pasta, domowa piosenka to jest to! Trochę potańczyliśmy z Królikiem w kółko, ale fajniej było tańczyć z mamą, coś na kształt tańca do "baloniku nasz malutki". Ale każda mama ma swoje wygibasy. Tak się rozbrykaliśmy, że później nawet mama nie była potrzebna do tańczenia.

Efekt - dziecko padło, mama też.

sobota, 18 grudnia 2010

Masa solna a'la piernik

Wymyśliłam sobie, że zrobimy na choinkę zawieszki z masy solnej a'la pierniczki. 
Trudno w to uwierzyć ale w pobliskich realach i carrefourach nie było już foremek do ciasta, same puste stojaki. Udało się nam wynaleźć, w kartonach nad półkami jedne jedyne wykrajaczki w kształcie gwiazdek. Lepsze to niż nic. Tak więc wyprodukowaliśmy jedynie gwiazdki.
Mam nowy ulepszony przepis na masę solną i muszę powiedzieć, że jest niezawodny. Mianowicie, 2 miarki mąki, 1 miarka soli i 3/4 miarki wody. Aby wyszedł nam kolor można dodać inkę, kakao, curry. Ja dodałam inkę i kakao i masa wyszła za ciemna jak na piernikowy kolor. Szymek trochę mało zainteresowany wyciskaniem układał mi tylko gwiazdki na blaszce. Ale zawsze ręce można było sobie pobrudzić, porobić coś innego niż zwykle.

wtorek, 14 grudnia 2010

Choineczki na laurki



Dalej "produkujemy" prace świąteczne. Miały być na prezent dla babci i dziadka, ale mama zapomniała spakować ;)
Ćwiczymy paluszki i chwyt pęsetowy.
Na kartkę naklejamy choinkę, my mamy z krepiny, ale może być z papieru kolorowego, z kartonu wcześniej pomalowana, papieru pakowego itp.
Pierwsza ozdobiona jest kuleczkami z plasteliny. Na bieżąco dorabiałam kuleczki, a Szymek zaraz je przyklejał na choinkę. Jak widać na zdjęciach plastelinowych kuleczek nigdy dość.
Druga choinka miała być ozdobiona kuleczkami z krepiny. Tu wymagana jest pomoc mamy w przyklejaniu, bo to się odklei, to kulka nie wyląduje dokładnie na placku kleju. Suma summarum Szymek dokończył ozdabiać kulkami plasteliny.
Może zdradzę, że to nie pierwsza nasza praca tego typu. Za pierwszym razem zupełnie Szymka nie pociągało przyklejanie kulek, a teraz... Szaleństwo istne ;)





czwartek, 9 grudnia 2010

Idą Święta




Znowu mieliśmy przerwę w zabawach. A to wciągnął nas nowy zakup, czyli sanki. Swoją drogą nie sądziłam, że sanki z marketu TYLE będą kosztować, no ale..
A to mama zaczęła przystrajać dom, coby poczuć atmosferę świąt, a nie tylko klimat polarny. I tak pomysły na świąteczne prace plastyczne są na razie tylko w głowie.
Pokazuję prościutkie i szybkie prace na bazie rolki od papieru toaletowego.
Zrobiliśmy aniołka (dopiero na zdjęciach zobaczyłam, że nie ma skrzydeł) i bałwana. Chyba zrobimy jeszcze choinkę, tak aby byłą w 3d, czyli na rolkę przykleimy 3 choinki. Myślę jeszcze nad wykonaniem szopki. Marzy mi się taka z figurek, żeby można swobodnie się nią pobawić. Chętnie bym taką nabyła, ale jakoś nigdzie nie widziałam. Na razie mam pomysł na postacie naklejane właśnie nie rolkę, ale co za dużo to .. robi się nudno.
Wracając do naszych ostatnich prac.
Na zdjęciu widać elementy aniołka, sukienkę aniołka można ozdobić tym, co się ma w domu - kawałkami papieru, wstążek po kwiatach. My mieliśmy malutkie gwiazdki. Mama taka była zajęta dokumentowaniem postępów w pracach, że nie zapobiegła katastrofie.


Widać, że Szymek zamaszyście używa kleju i cała sukienka aniołka jest posmarowana. Malutkie elementy jak oczy, usta trzeba samej nalepić, bo maluchy nie mają jeszcze tak precyzyjnego chwytu. Aha włoski mamy z brązowej włóczki. Resztki włosów były dowolnie naklejane na kartkę.
Podobnie z bałwankiem. Małe elementy same naklejamy reszta maluch.










A to nasze dekoracje świąteczne, zdjęcie co by nie być gołosłownym.

środa, 1 grudnia 2010

Plastusie





Ostatnio gdzieś przeczytałam, że dzieci przedszkolne bardzo mało lepią z plasteliny, wykonują mało prac manualnych, za to dużo klikają, "dżojstikują". W rezultacie rączka jest sztywna, niewyćwiczona i dziecko ma problemy z nauką pisania.
Tak więc, zrobiliśmy próbę z plasteliną. Miałam pewne obawy, bo Szymek wszystko bierze do buzi, więc jest to zabawa wymagająca 100% uwagi i kontroli.
Samo lepienie może nie okazało się najciekawsze, ale za to wkładanie plasteliny do pojemniczków, grupowanie kolorami to już było bardzo zajmujące.
Proponuję lepienie odłożyć na kolejne zabawy, a na pierwszy raz pokazać kolory, naszykować jakieś małe pojemniczki (np po jogurtach). Na dnie pudełka ułożyć plastelinę i poprosić dziecko o dołożenie kolejnych kawałków/kulek w pasującym kolorze. I tak ze wszystkimi kolorami. Można dać dziecku jakieś dodatkowe rekwizyty jak foremki, łyżeczkę, którą można rozgniatać plastelinę.

Ja wykorzystałam jeszcze okazję i ulepiłam kilka warzyw, Szymek za nimi nie przepada, więc oswajam temat kiedy tylko mogę.



wtorek, 30 listopada 2010

Zabawy paluszkowe


Zima za oknem, wyjść się z domu nie da, więc szybko trzeba wymyślić zestaw zabaw na dłuuugie zimowe dni.
To co my lubimy robić to zabawy paluszkowe. Znane każdej mamie, choćby "ważyła kokoszka". Uzbierał się już pokaźny zbiór wierszyków, do których można pokazywać coś gestami. To co ważne w tego typu zabawach, to to, że łączą małą motorykę z rozwojem mowy, wspierają rozwój manualny.
Są to krótkie zabawy, ale trzeba się liczyć, z tym, że na jednym razie się nie skończy i maluch każe nam powtarzać kilka razy wierszyk. Z początku będzie się tylko przyglądać ale już po kilku razach będzie wiedzieć co nastąpi dalej i może próbować coś powtarzać. My mamy już wprawę w tego typu zabawach i Szymek szybko łapie o co chodzi i coś tam próbuje powtarzać. Nie wszystkie gesty, tylko te, które mu się wybitnie podobają ;). My zaczęliśmy od zabawy od piosenek np. my jesteśmy krasnoludki. Piosenkę można puścić z internetu i samej wymyślić choreografię. Byle prostą i nie za dużo gestów. Z wierszyków jako przykład podam zabawę na palcach.

Dziesięć palców mam (pokazywanie wszystkich paluszków)
na pianinie gram (udawanie gry na pianinie)
ja dwie ręce mam (pokazywanie dłoni)
na bębenku gram (udawanie gry na bębenku)
Dziesięć palców mam
na trąbeczce gram (gra jak na trąbce)
Ja dwie ręce mam
i zaklaszczę Wam (klaskanie)

oczywiście gesty można sobie dowolnie wymyślić, co komu się podoba

Dwie małe rączki klaszczą
a czasem się pogłaszczą
w kolanka zastukają
i dzieciom pomachają

i piosenka z częściami ciała, ale można też rytmicznie recytować

Głowa, ramiona, kolana, pięty
kolana, pięty (x2)
Głowa, ramiona, kolana, pięty
oczy, uszy, usta, nos

tą rymowankę można mówić coraz szybciej np pod czas gimnastyki porannej
Inspiracji można poszukać w książce "Zabawy paluszkowe" Krzysztofa Sąsiadka, gdzie można znaleźć wierszyki razem z obrazkami co jak pokazywać.
Postaram się dorzucić kilka zdjęć Szymka, ale trudno będzie pokazywać i pstrykać.

wtorek, 23 listopada 2010

Gra muzyka



Dłuższa przerwa nastąpiła w zabawach malucha.. Na usprawiedliwienie powiem, że bawiliśmy się w herbatkę u misia z koleżanką Szymka - my niestety nie mamy naczynek, garnuszków i innego niezbędnego wyposażenia. Choć lalkę mamy ;) trochę niekochaną, ale może kiedyś nadejdzie jej czas.
Otóż przez przypadek odkryliśmy ciekawą aktywność dla maluchów. Zacznę od tego, że u nas w domu zawsze brzdąka radio. Nie z jakąś muzyką disco, pop, ale raczej spokojna muzyka i audycje. Moim faworytem było Jazz Radio, niestety nie utrzymało się na rynku. Na fali przeprowadzek gdzieś nam poginęły płyty i dopiero niedawno je wyciągnęliśmy z kartonów. Włączyliśmy Pavarottiego and friends (znane piosenki w wykonaniu tenora) i tu Szymka zamurowało. Nigdy nie miał okazji słyszeć takiej muzyki (ostatni raz jej słuchałam w ciąży). Usiadł i słuchał, a na koniec bił brawo.
Taka odmiana słyszanych na co dzień odgłosów musi być niezłą zabawą. Każdy wie najlepiej jaka muzyka króluje w niego w domu, zachęcam do poeksperymentowania z gustem muzycznym malucha. Może jego wybory muzyczne nas zaskoczą.




środa, 17 listopada 2010

Zabawy z wodą



Chyba wszystkie dzieci lubią zabawy z wodą. Fajnie gdy jest ciepło i można się pluskać na dworze. Gdy robi się zimno pozostaje mieszanie mamie w misce, gdy myje podłogę. Stąd mój pomysł, aby zaproponować Szymkowi osobną zabawę z miską. Wyszukałam zabawki, które mogą sobie popływać, zapakowałam w koszyć i do dzieła.
Szymek po kolei miał je wrzucać do wody i patrzyliśmy co się będzie z nimi działo. Dla 2-3 latków można wybrać takie materiały, z którymi można się bawić w "co za tonie, a co będzie pływać". Ku naszemu zdumieniu okaże się, że nasze dzieci mają całkiem niezłe wyczucie, co do właściwości materii.
Aha, miejmy obok siebie ręcznik, żeby nie musieć zostawiać malucha sam na sam z miską pełną wody ;)


niedziela, 14 listopada 2010

Drewniane puzzle





Myślę, że fajnie będzie zwrócić uwagę mam na niektóre zabawki, które są sprawdzone jako ciekawe i mogące rozwinąć jakieś nowe umiejętności dziecka.
Tu, chciałabym wspomnieć o drewnianych puzzlach dla maluchów - z ogonkami na klockach, żeby łatwiej się chwytało.
Jak każde klocki do dopasowania rozwijają percepcję wzrokową, ponad to drewniane mają coś takiego w sobie, że potrafią dłużej cieszyć niż zwykły plastikowy sorter.
Poza tym w momencie, gdy po ułożeniu powstaje jakiś obrazek, możemy zacząć podpowiadać dziecku jak ma ułożyć klocek, aby otrzymać dany obraz np. łódka musi być na wodzie.

sobota, 13 listopada 2010

Bezpieczeństwo malucha

źródło fotelik.info


Tym razem nie będzie o zabawach, ale temat związany z dziećmi jak najbardziej.
Otóż siedziałam w samochodzie po prywatną przychodnią zdrowia czekając na szanownego małżonka, gdy zobaczyłam babeczkę taszczącą dwa foteliki (ja je nazywam łupinki, ale popularniejsza nazwa to nosidełka) z niemowlakami. Babeczka wpakowała jeden na tył samochodu potem od drugiej strony wsiadła z drugim maluchem. Patrząc na to zastanawiałam się jaką gimnastyką musi być przypięcie na tylnich siedzeniach dwóch fotelików. A tu nic takiego się nie dzieje. Mama jeden fotelik łupinkę postawiła na siedzeniu a drugi miała na kolanach. Pomyślałam, że też widocznie czeka. A tu zaraz przyszła starsza córka i usiadła z przodu i tata kierowca. Tak zapakowani odjechali ku mojemu niememu osłupieniu.

Jak można tak nie dbać o bezpieczeństwo swojego dziecka!!! Nie ma sensu pisać tu litanii słów potępienia. Przypięcie fotelika, czy wpięcie dziecka do fotelika to zaledwie kilka sekund.
Wiem, że foteliki są drogie, ale zawsze w można kupić używany.
Zamiast pisać o odpowiedzialności, wypadkach i co może uratować życie naszym pociechom wklejam reklamę społeczną z Czech. UWAGA! REKLAMA JEST WSTRZĄSAJĄCA, ALE JAKŻE PRAWDZIWA.



Wiem jak trudno wybrać odpowiednie produkty dla naszej pociechy. Chce się najlepiej, opinie w internecie są często sprzeczne, a jeszcze znajomi radzą coś innego, no i ceny robią swoje. Dlatego radzę przy wyborze fotelika kierować się rankingiem wynikających z testów zderzeniowych. Ranking taki można znaleźć na http://fotelik.info/pl/testy/

Jak ma się już kilka typów proponuję iść do jakiegoś większego sklepu i sobie je pooglądać i porównać.
Wiem, że niewiedza na temat bezpieczeństwa dziecka w samochodzie to szeroki temat i trudno jest przekonać nieprzekonanych o fotelików. Sami usłyszeliśmy "po co ten fotelik". Przecież kiedyś dzieci w nich nie jeździły i było dobrze. Otóż może i było dobrze, bo te niemal 30 lat temu nie było tylu samochodów i jeździło się wolniej, bo po prostu ówczesne samochody szybciej nie mogły. Cóż, sztuką jest odróżnić dobrych doradców od tych złych.

Wydzierana gąska



Znowu zabawa z klejem ;)
Mamy kolorowankę ze zwierzątkami, która jest skarbnicą obrazków ze zwierzętami domowymi. Tu wyrwana gąska, gotowa do wyklejenia wydzierankami. Kawałki oczywiście przyszykowała mama, ku rozpaczy dziecka, które próbowało złożyć papier w całość - normalnie mama popsuła papier kolorowy ;). Podział pracy jak zwykle, Szymek maże klejem, ja przyklejam, synek dociska paluszkiem, żeby się przykleiło - tak więc prace dziecka weszły na wyższy poziom ;). Ponieważ szybko nam poszło, miałam w zanadrzu tekturę po ręcznikach papierowych ( przydają się też po papierze toaletowym). Okleiliśmy kawałkiem papieru i mamy fajną tubę do mówienia.

Rolki po papierze lub ręcznikach można wykorzystać na wazoniki, można dokleić główkę kotka, pieska, misia - co umiemy wyciąć. Można zrobić lunetę, połączyć kilka kartonów i zrobić rurę czy łańcuch.






Jak widać klejenie szybko ustąpiło miejsca innym zabawom ;)


wtorek, 9 listopada 2010

Wycinanki przyklejanki




Moje dziecko ma dwie pasje jeśli chodzi o prace plastyczne - klejenie i malowanie farbami.
Jeśli chodzi o wycinanki, to Szymek zajmuje się mazaniem klejem i sprawdzaniem jego właściwości klejnych, a ja przyklejam, wycinam itp. Tutaj naklejaliśmy kolorowe paseczki. Wszystkie tego typy prace są bardzo ciekawe dla dzieci, jednak nie oczekujmy, że po pierwsze będą robić to, o co je prosimy, bo może interesuje je akurat coś innego, po drugie, że posiedzą nad zabawą dłużej niż 5 minut.
Jeśli chodzi o wycinanki to lepiej jest sobie chwile wcześniej przygotować potrzebne kawałki kolorowego papieru, wyciąć co trzeba, co by nożyczki nie znalazły się w zasięgu małych rączek. Przydadzą się też mokre chusteczki pod ręką. A poza tym można poznawać świat kolorowych papierów i kleju.



niedziela, 7 listopada 2010

Zabawa dla maluchów




Postanowiłam podzielić się zabawami, które proponuję mojemu 17 miesięcznemu synkowi. Może kogoś natchnę, może ktoś znajdzie tu szybkie przepisy na urozmaicenie dziecięcego i swojego dnia.
Każda mama sama zorientuje się, czy zabawa nie jest za prosta, czy nudna dla jej pociechy. Myślę, że swobodnie to co opisuję, mogą jeszcze stosować mamy dwulatków.

Zacznę od bardzo "poważnej" zabawy, a mianowicie masy solnej.
Zabawa jest dla każdego wieku, bo można ją dowolnie urozmaicać. Pamiętam jak jeszcze sama robiłam ramki na zdjęcia z masy solnej do mojego pokoju.
Tu wersja dla maluchów, w której nie tyle chodzi o zrobienie czegoś, a samo porobienie ;). Największa frajdą jest chyba samo robienie masy, pomacanie mąki, która jest przecież mięciutka i się "kurzy", sól jest słona, no i woda. Polecam pierwsze zagniatanie zrobić samej, bo się wszystko lepi. A później pozwolić naszemu dziecku działać ;) My mieliśmy foremki z ciastoliny, ale można użyć foremki do ciasta, wałek, łyżkę. Nie oczekujmy, że nasza pociecha zrobi jakąś figurkę sama, ale jeśli zrobimy coś razem z dzieckiem (wystaraczy, że będzie się przyglądać) to na pewno z dumą pokaże to później tacie.
Zabawę polecam zrobić tuż przed sprzątaniem, bo na pewno się nakruszy.
Przepisów na masę solną w internecie jest na pęczki. Ogólnie powinno się dodać mąkę, sól i wodę 1:1, ale mi wychodzi wtedy za rzadka i na oko dodaję. Masa musi być jak ciasto i tyle.
Życzę udanej zabawy i mało sprzątania.