Krótkie te Święta i w rezultacie spędzone bardzo intensywnie. Powoli wracamy do naszego rytmu dnia, ale nie jest łatwo. Mikołaj zaopatrzył nas w nowe zabawki, więc na jakiś czas mamy temat zabaw zadany z góry. Mniej używane zabawki zapakujemy i schowamy na później.
Jak widać zrobiliśmy piknik na kocyku, było picie, no i oczywiście "świeże" klocki.
Później bal z Królikiem. Osobiście lubię piosenki Bebe Lilly, ale Szymek jakoś zupełnie tego nie czuje, jak mu pokazałam teledysk, to nie wiedział o co chodzi. Może to i lepiej bo teledyski nie wydają mi się przyjazne i miłe dla dzieciaków, może dla starszaków przedszkolnych. Szymek lubi Fasolki :) Wujcio wariatuńcio, szczotka pasta, domowa piosenka to jest to! Trochę potańczyliśmy z Królikiem w kółko, ale fajniej było tańczyć z mamą, coś na kształt tańca do "baloniku nasz malutki". Ale każda mama ma swoje wygibasy. Tak się rozbrykaliśmy, że później nawet mama nie była potrzebna do tańczenia.
Efekt - dziecko padło, mama też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz